Szanowni Klienci,

Drodzy Czytelnicy,

Już wiele razy pytano mnie, jak to się stało, że znalazłem się w Polsce i dlaczego zajmuję się piwem?

Oto moja historia w pigułce.

Po raz pierwszy przyjechałem do Poznania w 1989 roku jako judoka w kadrze Belgii (1986-1994) na szkolenie. Zostaliśmy zaproszeni przez bardzo silną, ale niezmiernie sympatyczną drużynę judo polskiej Milicji z Poznania. Spotkaliśmy się z nimi rok wcześniej w Belgii i oczywiście rywalizowaliśmy na macie. Nadszedł czas na rewizytę. Podczas tego pierwszego pobytu w Poznaniu i w Polsce mieliśmy okazję nie tylko do szkolenia, ale również do nawiązania towarzyskich znajomości z polskimi judokami. Dlatego w kolejnych latach często wracałem do tego urokliwego miasta. Podczas jednej z takich wizyt poznałem dziewczynę… i to był moment, w którym zakochałem się. Miałem więc jeszcze więcej powodów, by częściej odwiedzać Poznań!

Kiedy skończyła się moja przygoda z judo, miałem więcej wolnego czasu. Zawsze towarzyszyła mi gromadka rottweilerów, ale pragnąłem znaleźć nowe hobby, które nie byłoby tak wymagające jak codzienne treningi. I tak się stało! Moja lodówka zawsze była wypełniona piwem. Początkowo były to tylko piwa belgijskie, pięć różnych gatunków, ale z czasem liczba ta wzrosła do piętnastu. Okazało się jednak, że moja lodówka jest za mała… W tamtym czasie moje życie zawodowe i rodzinne toczyło się w Belgii.

W 2005 roku nadal prowadziłem firmę związaną z handlem owocami i warzywami w Belgii, jednak postanowiłem zbadać rynek w Polsce i sprawdzić możliwość otwarcia firmy importującej belgijskie piwa.

Rozpocząłem od udziału w Festiwalu Piwa Heweliusz w Gdańsku (30.04.-05.03.2005 r.). Po tym doświadczeniu nadal nie byłem całkowicie przekonany, czy import i sprzedaż droższych belgijskich piw specjalnych na polskim rynku będą udane. Dlatego zdecydowałem się wziąć udział w targach Polagra-Food 2005 w Poznaniu. Po dokładnej ocenie polskiego rynku piwa podjąłem decyzję, zapaliłem zielone światło i od stycznia 2006 roku rozpocząłem tworzenie mojej obecnej firmy Belgium’s Best.

 

W kwietniu 2006 roku zrealizowałem mój plan biznesowy, omawiając go z rodzicami, którzy sami od lat prowadzili firmę i udzielali mi wsparcia i rad. Wtedy też zdecydowałem się przenieść do Polski. Jednak zaraz po przyjeździe, napotkałem pierwsze nieprzyjemności, które wynikały z polskiej rzeczywistości. Język polski stanowił dla mnie ogromne wyzwanie, ponieważ nie znałem go praktycznie wcale. W branży piwnej, w sklepach i pubach ludzie prawie wyłącznie posługiwali się polskim… Co można było zrobić w takiej sytuacji? Miałem przy sobie mini słownik niderlandzko-polski i zacząłem go uczyć się na pamięć. Jednak coś nie działało tak, jakbym sobie wyobrażał. Szybko zorientowałem się, że słowa, które znajdują się w słowniku, praktycznie nigdy nie są używane w takiej formie w mowie. Im bardziej się uczyłem polskiego, tym bardziej czułem, że wiem mniej. Na przykład, widząc znak drogowy „Uwaga Piesi”, zwracałem uwagę na psy, rozglądając się dookoła…

Podczas pierwszej wizyty w Urzędzie Celnym w sprawie podatku akcyzowego, zetknąłem się z polską biurokracją. Na szczęście miałem wtedy świetną księgową, która pomogła mi przebrnąć przez całą masę papierów. Musiałem zaufać jej w 100%, bo nie miałem innego wyjścia – sam bym sobie nie poradził. Jednak nie było to łatwe. Moja pierwsza dostawa piwa do Polski była cały czas na ciężarówce, składająca się z 25 palet, które nie mogłem sprzedać, ponieważ wciąż czekałem na kolejne dokumenty, pozwolenia, zgody… Zajęło mi to aż 8-9 miesięcy, aby je wszystkie zdobyć! Następnie wyruszyłem w trasę po Polsce. Po drodze spotkałem wspaniałych klientów, którzy na początku bardzo mnie wspierali i pomagali. Ci pierwsi klienci, których spotkałem w Piły, Gdańsku, Gdyni, Białymstoku i Lublinie, są do dziś lojalnymi partnerami w moim biznesie. Chciałbym więc tutaj jeszcze raz podziękować im za to! Oczywiście, niestety napotkałem też klientów, których związki z moim biznesem szybko się skończyły. Takie są niestety realia życia przedsiębiorcy, prawda.

Pod koniec 2010 roku poznałem dwóch młodych i pełnych energii chłopaków z Poznania, którzy marzyli o otwarciu sklepu z piwem. Zapytali mnie, dlaczego wybrałem piwo i czego się spodziewałem, rozpoczynając biznes w Polsce. Odpowiedziałem im: „Jestem biznesmenem, który kocha piwo! Co do polskiego rynku, może szansa wynosić 0,0%, ale rynek istnieje! Chłopaki się uśmiechnęli, szybko przeliczyli te „0,0”, które dla nich było niezrozumiałe. Ja jednak mogłem to bardzo prosto wyjaśnić. Jeśli zastąpisz te dwie zera cyfrą jeden, otrzymasz 0,01%. A jeśli pomnożysz to przez 38 milionów ludzi, otrzymasz 3800 klientów. Jeżeli każdy z nich wypije dziennie chociaż jedno piwo, to już jest rynek.

W roku 2015, gdy minęło 10 lat od mojego przybycia do Polski, z uśmiechem mogę powiedzieć, że moje badania rynku i podejmowane w 2005 roku decyzje były trafne. Moje osiągnięcia, sukcesy i trudności, ale przede wszystkim moi Klienci, inspirują mnie każdego dnia. Dlatego razem z moim zespołem postanowiliśmy przygotować nową, mobilną stronę internetową, aby nasza współpraca przebiegała jeszcze sprawniej i lepiej. Z radością rozszerzam również naszą ofertę dla Was, drodzy klienci. Oprócz belgijskich piw, proponuję teraz piwa z całego świata. Ponadto, na życzenie naszych Klientów, wprowadzamy inne wysokiej jakości produkty, takie jak słynna belgijska czekolada, unikalne pasztety z piwem (które już nie są dostępne w naszej ofercie), produkty bezglutenowe, wina, a nawet prawdziwy francuski szampan. Belgium’s Best staje się teraz marką o międzynarodowym zasięgu!

Moja strategia i wizja dla Belgium’s Best w 2006 roku zakładały import i dystrybucję belgijskiego piwa w Polsce. Dlatego stworzyłem stronę internetową www.belgijskiepiwo.com. Teraz nasza firma skupia się na najwyższej jakości międzynarodowych produktach, dlatego powstaje nowa strona związana z naszą nazwą: www.belgiumsbest.pl. Dlaczego właśnie tak? Jako Belg, chcę czerpać z renomy Belgii, znanej z wysokiej jakości produktów i usług, a „Best” dlatego, że oferujemy tylko to, co najlepsze!

Na bieżąco śledzę polski rynek i jego ewolucję. Bardzo lubię słuchać uwag i życzeń moich klientów. Dlatego chciałbym prosić Was: „Jeśli macie jakiekolwiek opinie, komentarze lub pytania dotyczące naszych produktów, usług czy strony internetowej, proszę o przesłanie ich do mnie. Chętnie na nie odpowiem, a może razem znajdziemy najlepsze rozwiązanie.”

Zapraszam Was na nową stronę!

Na zdrowie!